Koniec grudnia to czas podsumowań. W 2015 wiele się zmieniło w tym, jak tworzymy treści, dzielimy się nimi oraz je przyswajamy. Radykalizują się zmiany zachowań klientów oraz ich oczekiwania względem marek. Pogłębia się także rewolucja technologiczna: to już nie tylko smartfony, ale i wearables oraz podłączone, sprytne urządzenia (Internet Rzeczy).
10 Przykazań Email Marketingu: pobierz darmowego ebooka
Czego 2015 nauczył nas o marketingu i jakie lekcje powinniśmy wyciągnąć na 2016?
Marketing treści: inwestuj w jakość, repurposing oraz nowe formy przekazu
B2B Content Report wskazuje na ciekawy paradoks: 76% marketerów B2B planuje w 2016 tworzyć więcej treści. Jednocześnie zaledwie 30% organizacji deklaruje, że ich content marketing jest skuteczny, zaś jedynie 44% twierdzi, że ma jasną wizję sukcesu w tej dziedzinie (np. konkretne KPI). Krótko mówiąc, marketerzy chcą produkować więcej materiałów, choć większość z nich nie widzi efektów dotychczasowych działań ani nie wie, jakim celom miałby marketing treści służyć.
Dlatego zanim przyłączysz się do rozentuzjazmowanego tłumu krzyczącego „Więcej treści!”, zastanów się: jak działać skutecznie?
Oto nasz przepis:
- znajdź równowagę: myśl o SEO, ale twórz treści przyjazne dla ludzkiego czytelnika. Nie daj złapać się w pułapkę produkowania śmieciowych artykułów, których jedynym zadaniem jest pomieścić tak wiele słów kluczowych, jak się da. To przeciwskuteczne: ani nie sprzyja zwiększeniu widoczności strony w wyszukiwarkach (tu potrzebne jest nowe, holistyczne podejście do SEO), ani nie zwiększa ilości odbiorców.
- Zainwestuj w eksperckie, wartościowe treści. Według raportu Buffer najlepiej konwertują te, które mają przynajmniej 1600 słów. Zamiast produkować taśmowo przeciętne czy słabe treści, przygotuj świetny materiał, a potem wykorzystaj go kilkukrotnie, przerabiając go na infografiki, prezentacje, podcasty czy ebooki (tzw. content repurposing).
- Wypróbuj inne formy przekazu: treści to nie tylko posty, grafiki czy wideo. Np. Bonobos zdobywa nowych klientów za pomocą quizów.
Internet rzeczy to nie moda
Sprytne lodówki, które same robią zakupy.
Skarpety, które same dobierają się w pary oraz informują o stanie znoszenia.
Pierścienie, które mierzą Twój nastrój.
Buty, które same prowadzą Cię do celu.
Interaktywna lalka Barbie.
Rynek wearables rozwija się dużo szybciej, niż zakładano (Erin Rodat-Savla). Przejmą część funkcji, które do tej pory spełniały smartfony. Choć wydawały się czystą fanaberią, znalazły się dla nich niezwykle funkcjonalne zastosowania (np. Google Glass przydaje się chirurgom, którzy chcą nagrywać operacje).
Dla marketerów z nowymi urządzeniami otwierają się nowe możliwości i nowe obszary działania. Będziemy mogli być bliżej naszych klientów, zbierać o nich więcej danych i wchodzić w bardziej intymne relacje, towarzysząc im w sytuacjach, do których przedtem nie mieliśmy dostępu. Kluczową umiejętnością marketera stanie się analiza i funkcjonalizacja zebranych danych, czyli przełożenie ich na konkretne działania marketingowe w czasie rzeczywistym. Oznacza to zwiększenie wagi technologii takich jak Marketing Automation.
Przeczytaj więcej:
Internet Rzeczy dla Marketerów [ebook]
Mobilność, nie kanał mobile
Konsumpcja treści na urządzeniach mobilnych przekroczyła w tym roku konsumpcję desktopową (raport). 70% oglądnięć największych kanałów na YT dokonuje się na urządzeniach mobilnych. Co ciekawe, nie oznacza to bynajmniej, że preferujemy treści krótsze: standardowy czas oglądania na urządzeniu mobilnym to ponad 40 minut, co oznacza 50% wzrost w stosunku do zeszłego roku (Digiday). Nie mówiąc już o zyskach z mobile, które wzrosły o 200% w porównaniu z zeszłym rokiem.
Wszystkim tym, którzy narzekają na taki sposób czytania przypominamy z Clivem Thompsonem, że mała, mieszcząca się w ręku powierzchnia zapełniona gęsto literami to nie nowoczesny sposób czytania, jaki przyniosły smartfony. Zaskakujaco podobny format miały XVIII-wieczne książki! Co ciekawe, czytanie na smartfonie nie tylko wygodniejsze (łatwiej zabrać do tramwaju, pociągu czy małej torebki wielofunkcyjne urządzenie niż opasłe tomiszcze w twardej okładce czy czasopismo dużego formatu), ale również łatwiejsze dla osób z dysleksją (Boston Globe). Jeśli więc zakładasz, że smartfony szkodzą czytelnictwu… cóż, nie jest to takie proste.
Zaczynamy też coraz chętniej kupować mobilnie. Przewiduje się, że w USA m-commerce wzrośnie z 54,6 milionów dolarów w 2014 do 96,3 milionów dolarów w 2016. E-commerce w prognozach wykazuje wzrost rzędu 9-11% rocznie, podczas gdy m-commerce ma wzrastać w tempie 26-32% w skali roku. Globalnie ocenia się, że na 22 rynkach m-commerce wzrośnie on z 102 miliardów dolarów do 291 miliardów w 2016.
Ten wzrost jest generowany głównie przez konsumentów w grupie wiekowej 18-34 (59% kupujących mobilnie).
[więcej danych w ebooku Mobile Marketing Automation i przyszłość marketingu mobilnego]
Innymi słowy, nie możemy już mówić o kanale mobilnym jako o jakiejś dodatkowej, opcjonalnej przestrzeni dla naszych działań – to główny obszar, w jakim nasi klienci szukają informacji, komunikują się oraz robią zakupy. Dlatego też za Jayem Hendersonem proponujemy, by zamiast terminu “kanał mobilny” mówić o “mobilności” (mobility) jako o cesze nowego konsumenta oraz jego stylu zachowań, a także o nowym podejściu marketerów, które odpowiada na tę zmianę.
Użytkownicy mobilni wolą korzystać z aplikacji niż z przeglądarek, kupują więcej (bo są bardziej spontaniczni) oraz wykazują większą lojalność (przywiązują się do wygodnej aplikacji). Ma to dla marketerów oznacza to:
- konieczność inwestycji w marketing w aplikacjach (niekoniecznie własnych)
- personalizację komunikacji w aplikacjach (np. powiadomień push, które mogą być potężnym narzędziem sprzedażowym, o ile nie doprowadzają naszych odbiorców do szału częstotliwością lub niedopasowaniem do sytuacji)
- więcej danych o użytkownikach, na podstawie których możemy budować spójna komunikację w wielu kanałach. Np. dzięki technologii Mobile Marketing Automation możesz przeanalizować, jakie inne aplikacje – oprócz Twojej – znajdują się na urządzeniu danego użytkownika. To cenna wiedza, którą możesz wykorzystać również np. przy email marketingu (gdy segmentujesz odbiorców pod kątem zainteresowań).
- większy nacisk na logikę push: urządzenia mobilne przyzwyczajają użytkowników do nieco innego korzystania z sieci, gdzie nie tyle sami wyszukują oni potrzebne informacje, co informacje same ich znajdują. To jak z logiką powiadomienia push: kiedy znajdujesz się w pobliżu sklepu, aplikacja sama wyśle Ci powiadomienie z informacją o zniżce. Na podobnej zasadzie działają spersonalizowane dynamiczne popupy z dopasowaną do danego użytkownika ofertą, kiedy ten pojawia się na stronie www – nie czekamy, aż sam zacznie przeszukiwać katalog, ale aktywnie polecamy mu to, co może go zainteresować, by ułatwić nawigację na stronie oraz maksymalnie skrócić czas między pojawieniem się potrzeby a jej zaspokojeniem. Osławiony inbound marketing czeka zmiana: będziemy coraz śmielej łączyć go z elementami typu push.
A jakie były dla Was najważniejsze marketingowe lekcje z 2015? I co w związku z tym planujecie na 2016?