Antyczni Grecy używali pojęcia farmakonu dla określenia substancji, która w zależności od dawki jest lekiem bądź trucizną: gdy weźmiesz jej niewiele, uzdrowi Cię, jednak w większej ilości – zaszkodzi. Ten termin pokazuje, że nic nie jest jednoznacznie dobre lub złe: od przybytku głowa jednak boli. Podobnie jest z informacją: w odpowiednich dawkach daje nam lepszy ogląd sytuacji i pozwala podejmować trafne decyzje, jednak w nadmiarze paraliżuje i odbiera energię.
Wszyscy cierpimy na informacyjną bulimię: konsumujemy za dużo emaili, list, zdjęć, porad, które zrewolucjonizują nasze życie, inspirujących poradników, atrakcyjnych ofert ważnych tylko DZISIAJ, treningów, które musimy zrobić w domu TERAZ… to więcej niż możemy przyswoić. Powiadomienia, wiadomości, media społecznościowe, meandry researchu (kto nigdy nie zawędrował w dziwne miejsce internetu, próbując znaleźć odpowiedź na nudne, branżowe pytanie, niech pierwszy rzuci komentarzem). Jesteśmy ciągle podłączeni do sieci – nieskończonego źródła wiadomości. I uzależniamy się od niego.
Jak Internet rzeczy zrewolucjonizuje Twój marketing?
Pobierz darmowego ebooka i zobacz
Dotyka to wszystkich, zarówno marketerów, jak i ich klientów. Jak zatem możesz lepiej zarządzać tym nadmiarem informacji i nie pogłębiać tego doświadczenia u Twoich klientów?
Przeciążenie informacyjne w liczbach
- Zapominasz nawet 75% wiedzy, którą przyswajasz, jeżeli natychmiast jej nie wykorzystasz. Innymi słowy, pozyskujemy masę informacji tylko po to, by stracić je chwilę potem
- Straty spowodowane przez przerwy w pracy (niewielki ułamek problemu nadmiaru informacji) szacuje się na ponad 1 miliard dolarów rocznie
- „W 1976 na rynku znajdowało się 9000 produktów, a dziś ta liczba urosła do 40 000. Przeciętna osoba kupuje około 150 rzeczy, więc podczas każdej wizyty w sklepie ignorujesz bądź rezygnujesz z kilkunastu tysięcy rzeczy. W 2011, Amerykanie przyjmują każdego dnia 5 razy więcej informacji niż w 1986, co oznacza, że trzeba włożyć sporo wysiłku w opanowaniu tego zalewu.
Symptomy: czy doświadczasz przeciążenia?
Czy masz poczucie, że wokół Ciebie jest zbyt dużo informacji? Że czytasz za wiele? Stan przeciążenia ma kilka istotnych symptomów.
- Obniżenie produktywności: ciężko Ci przychodzi zamykanie spraw. Zadania piętrzą się, ale Ty nie potrafisz ich pozamykać. Masz wrażenie, że realizacja zadań zajmuje CI zbyt wiele czasu
- Złudzenie produktywności: czujesz się zajęty i zmęczony, ale koniec końców nie widzisz wymiernych rezultatów
- Trudności ze skupieniem: robisz masę zadań na raz: tu odpowiadasz na emaila, tam piszesz ofertę, a teraz jeszcze wyjaśniasz coś koledze
- Riserczoza: zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, sięgasz do Google. A jak już zaczniesz szukać … końca nie widać. Przeglądasz kolejne strony i posty, ale w końcu poszukiwanie staje się celem samym w sobie i nie prowadzi do działań. Robisz research zamiast działać, a nadmiar możliwości paraliżuje Cię
- Frustracja: jesteś wyczerpany i nie nadążasz ze swoimi zadaniami. To prowadzi tylko w jednym kierunku: do złości, frustracji, stresu. Zaś im bardziej jesteś sfrustrowany, tym niższa jest Twoja produktywność. Błędne koło!
Jeżeli zdiagnozowałeś się z przeciążeniem, nie przejmuj się za bardzo – to powszechna dolegliwość. Zobacz, jak sobie z nią poradzić.
Rady dla marketerów: jak poradzić sobie z nadmiarem informacji i zwiększyć produktywność
- Zjedz tę żabę z samego rana. Żabę, czyli TO zadanie, Zadanie-Którego-Nazwy-Nie-Można-Wymawiać, zadanie, przed którym uciekasz, bo jest nieprzyjemne, albo wymaga skonfrontowania się z czymś nowym lub nieprzyjemnym. Oczywiście, możesz zamiast niego zrobić tysiąc mniejszych, nie tak istotnych zadań – tylko że żaba wciąż tam będzie gdy jutro rano przyjdziesz do pracy. Dlatego zachowaj się jak dorosła osoba i spójrz prawdzie w oczy: nie lubisz tego, ale trzeba to zrobić. Nie uciekaj. Gdy szybko się z tym uporasz, cały Twój dzień będzie lepiej zorganizowany.
- Ogranicz liczbę ekspertów, których czytasz. Na świecie jest za dużo wiedzy; i tak nie przeczytasz wszystkiego, a próbując być na bieżąco z każdym branżowym portalem po prostu oszalejesz, przy okazji tracąc masę czasu na bezproduktywnych lekturach.
- Redukuj. Znajdź zadania, nawyki czy inne aktywności, które zabierają Ci za dużo czasu w stosunku do efektów. Nie chodzi o to, żebyś został maszyną do wykonywania zadań – ale jeśli chcesz odpoczywać lub marnować czas, rób to w dobrym stylu i faktycznie się relaksuj, a nie trwoń energii na czynności, które na żadnym polu nic CI nie dają poza chwilowym odłożeniem trudniejszej pracy na później.
- Planuj (realistycznie) i rób przerwy. Twoja energia naturalnie fluktuuje, więc planuj pracę zgodnie z tym. Jeżeli liczysz, że będziesz demonem produktywności przez 12 godzin, to spotka Cię srogie rozczarowanie. Znaj siebie i wiedz, kiedy pora na małą przerwę.
- Wykorzystuj dane klientów. Czy pozyskujesz i zbierasz informacje o nich? Czy używasz narzędzia, które pozwoli Ci je przekuć w działanie? Czy znasz priorytety i wiesz, jakie dane są najważniejsze?
Jak ochronić Twoich klientów przed nadmiarem niepotrzebnych informacji?
O ile nie sprzedajesz mat do jogi albo profesjonalnych poduszek do medytacji zen, prawdopodobnie kierujesz swoja komunikację do osób podobnie przytłoczonych nadmiarem treści, jak Ty sam (żart! Mnisi i jogini są tak samo uzależnieni od smartfonów i powiadomień jak my wszyscy). Dlatego zadbaj, by Twoja komunikacja nie produkowała nadmiaru niepotrzebnych informacji. Skoro sam zmagasz się z wszechobecnym natłokiem wiedzy, nie skazuj odbiorców na to samo.
- Nie dodawaj swojej cegiełki do hałasu informacyjnego. Szanuj czas Twojej publiczności: twórz treści dobrej jakości i dbaj o dostarczenie ich do osób, które mogą być nimi zainteresowane.
- Personalizuj. Nie ma czegoś takiego jak „obiektywna wartość” Twojego materiału – zawsze zależy ona od tego, do kogo jest adresowanay, od potrzeb tej osoby w danym momencie. Dlatego stosuj technologie marketingu, by lepiej dopasowywać treści i oferty do indywidualnych użytkowników w każdym kanale.
- Dbaj o wartość: czy to jest pożyteczne? Czy to jest oryginalne? Czy sam chciałbym coś takiego dostać/ przeczytać/ obejrzeć? W sieci jest tak dużo treści, które tylko powielają rzeczy powiedziane już miliard razy przedtem, nudnych treści, które nic nie wnoszą i jedynie marnują naszą uwagę… Nie dokładaj się do tego. Nie uczestnicz w tym festynie słabego kontentu. Po prostu produkuj mniej treści, kładąc większy nacisk na ich jakość, dopasowanie oraz repurposing.
- Edukuj: marketerzy często redukują swoją komunikację do wiadomości sprzedażowych, a przecież „KUP” to nie jest jedyna rzecz, jaką masz do powiedzenia swoim obecnym i potencjalnym klientom, prawda? Zaoferuj im przewodniki, poradniki, infografiki, które dostarczają wiedzę, ułatwiają wybór rozwiązania, porównają produkt z innymi. W natłoku towarów, które możemy kupić, odbiorcy docenią te marki, które pomagają w podjęciu decyzji.
- Nie podnoś fałszywego alarmu. Uwaga Twojej publiczności to ograniczony zasób – jeśli będziesz nadużywał zwrotów typu „Tylko teraz”, „Tylko dla Ciebie”, „Tyko dziś”, a te okażą się bez pokrycia, odbiorcy przestaną na nie reagować. Staniesz się tym wszechobecnym medialnym szumem, który się ignoruje.
- Upewnij się, że wiadomość pasuje do kontekstu. Ta sama wiadomość może brzmieć i wyglądać zupełnie inaczej w zależności od tego, co teraz dzieje się z daną osobą w tym momencie, co aktualnie robi i gdzie jest. Pomyśl o zniżce, którą wysyłasz dokładnie w momencie, kiedy klient przechodzi obok Twojego sklepu stacjonarnego, a nie o losowo wybranej godzinie, emailu po wizycie z produktami oglądanymi podczas niej albo o smsie z życzeniami urodzinowymi i zniżką – ich siła leży właśnie w odpowiednio dobranym momencie nadania.
- Obserwuj zachowanie użytkowników: jak reagują na Twoje wiadomości? Czy w nie klikają, otwierają? Czy doczytują treści lub oglądają je do końca? Jedynie reakcje użytkowników pozwalają Ci zweryfikować, co działa, a co nie.
Wczuj się w sytuację swojego klienta: tak jak Ty musi się on zmagać każdego dnia z setkami niepotrzebnych informacji: powiadomieniami, które nic nie wnoszą, jałowymi emailami, głupimi artykułami, które pojawiają się w facebookowym feedzie. Tak jak Ty, Twój klient bywa tym zmęczony. Dlatego szanuj jego czas i jego uwagę: dbaj o jakość komunikacji, a przede wszystkim o jej dopasowanie do odbiorcy i kontekstu. Precyzyjnie dobrany czas wysyłki emaila, targetowanie w social media czy dynamiczne treści na stronie www realnie podnoszą jakość doświadczenia: redukujesz wtedy ilość zbędnych z punktu widzenia odbiorcy informacji i dajesz mu jedynie najbardziej smakowite kąski.