Jesteśmy uzależnieni od zwiększania produktywności. Mowa tu o uzależnieniu w sensie dosłownym: pracownicy Doliny Krzemowej stosują małe dawki LSD by utrzymać wysoki poziom kreatywności i skuteczności. Ale i zwykli śmiertelnicy mają tu swoje grzeszki.
Kompulsywnie szukamy w kolejnych tekstach recept na skuteczniejszą pracę. To jednak jałowa droga: Luke Muehlhauser przeczytał 340 poradników i odkrył, ze 95% z nich to kompletne bzdury, często nawet nieprzetestowane przez samego autora. Poradniki, mówi Luke, mają się sprzedawać, nie pomagać.
Pobierz darmowego ebooka o Internecie Rzeczy.
Wiele zawartych w nich wskazówek jest wewnętrznie sprzecznych: masz jednocześnie być cierpliwy i agresywny, słuchać feedbacku i nie przyjmować odmowy. To psychologiczny fast food, który masz szybko, bezkrytycznie skonsumować i odczuć czasową ulgę. Nie ma w tym realnej wartości.
Myślisz, że tak nie jest? Weźmy w takim razie pod lupę najpopularniejsze porady, powtarzane bezkrytycznie w kolejnych postach, książkach i artykułach o produktywności.
1. Wstawaj wcześnie
Mit: Wstawanie rano zwiększa produktywność. Powinieneś o 5 wychodzić z łóżka, by zająć się medytacją, sportem czy przygotowywaniem ciała i umysłu na dzień pełen wyzwań.
Czemu to nie działa? Istnieje wiele badań, które obalają mit, że wczesne wstawanie ma dobroczynny wpływ na zdrowie, produktywność czy twórczość (Russell Foster, Canadian Medical Association Journal). Wszystko zależy od dopasowania czasu pracy do indywidualnych możliwości oraz okoliczności. Z samego faktu wczesnego wstania nie wynika nic, co pozwoliłoby Ci lepiej pracować – chyba że wówczas masz chwilę na pobycie w samotności i skupieniu (którą równie dobrze można znaleźć później). Same ramy czasowe nie mają tu dużego znaczenia. Nie daj sobie wmówić, że musisz się katować poranną pracą, by działać skutecznie.
2. Rób to-do listy
Mit: Kiedy wstałeś już o tej 5, medytowałeś, uprawiałeś sporty i zastanawiałeś się nad sensem swojej pracy, przechodzisz do fazy, w której pieczołowicie tworzysz listę zadań: na ten tydzień, na miesiąc, na dziś, na życie… w efekcie lista zadań zaczyna nas terroryzować. Często listy tego typu są totalnie nierealistyczne: na fali porannego entuzjazmu przeceniamy swoje możliwości i robimy listy zupełnie życzeniowe, co wywołuje potem spiralę frustracji.
Czemu to nie działa?
- Sztywny kalendarz może działać na Twoją niekorzyść, bo przecież zdarza się, że zdarzają się nieprzewidziane wypadki (realizacja jednego zadania przedłuży się, albo będziesz mieć gorszy dzień),
- Zaczynasz poświęcać więcej czasu na planowanie zadań niż ich wykonywanie,
- Nie wszystko da się ująć w formie punktu na liście. Łatwo uprościć Twoje zadania do listy punktów, ale przyjęcie takiej perspektywy zaślepia Cię na wszelkie inne wymiary pracy (np. jakość wykonywanych zadań).
Listy dają nam poczucie bezpieczeństwa: organizują, upraszczają, rozbijają duże przedsięwzięcia na mniejsze partie. To konieczny etap, która ułatwia zabranie się za konkretne zadanie, ale jednocześnie może dać fałszywe wrażenie prostoty i zawężać spojrzenie. Nie mówiąc już o zagrożeniu związanym z przenoszeniem myślenia w kategorie list do zrobienia na pozostałe dziedziny życia (Steven Poole). Nie daj się liście sterroryzować.
3. Mam do tego aplikację
Mit: iTunes oraz Google Play są pełne aplikacji, które będą monitorować Twoją pracę, kontrolować rozproszenia oraz zwiększać produktywność. Śledzą strony, sprawdzają, czy jesteś aktywny, zabraniają Ci dostępu na Facebooka. Teoretycznie apki powinny przemienić nas w twórcze roboty, w kombajny wydajności i mistrzów skupienia. Tak się jednak nie stało, prawda?
Czemu to nie działa?
Integrujesz jeden kalendarz z drugim trackerem. Nosisz ze sobą kolorowe kredki, by realizować w pełni metodę kanban. Chcesz, by aplikacja działała na wszystkich Twoich urządzeniach. To wszystko zaczyna pożerać zbyt dużo czasu. Ledwie nauczysz się jednego narzędzia, już znajdujesz nowe, lepsze. Nie mówiąc już o pozyskiwanej z czasem umiejętności oszukiwania, czyli utrzymania wysokich wskaźników produktywności w aplikacji przy mniejszym nakładzie pracy.
Problem polega na położeniu zbyt dużego nacisku na narzędzia, nie na cel, któremu służą. W efekcie próba zwiększenia produktywności jest najlepszym sposobem na jej obniżenie: uciekasz przed pracą w pozornie twórcze i pożyteczne zadania. Na podobniej zasadzie działa czytanie kolejnych książek i postów o produktywności – jeśli robisz to zamiast realnej pracy i sam nie zauważasz, że to tylko odwlekanie obowiązków. Cóż, czytanie o rozwoju osobistym i wyobrażanie sobie, jakie zmiany wprowadzisz w swoim życiu jest dużo przyjemniejsze niż babranie się w tabelkach Excela, czyż nie?
4. Skup się na jednej rzeczy
Mit: Znajdź jedną rzecz, w której jesteś dobry, i skup się na tym, mówi obiegowa mantra. Problem większości z nas polega na tym, że robimy za dużo, co przekłada się na obniżenie jakości, a także zabiera nam energię – każde przesunięcie uwagi z jednego przedmiotu na drugi to wydatek energetyczny.
Powinieneś po prostu robić to, co kochasz, a nie wykonywać setki różnych zadań.
Czemu to nie działa? Z biznesowego punktu widzenia lepiej jest mieć kilka inicjatyw. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie wiesz, która z nich będzie spektakularnym sukcesem. Czasem coś, co rozwijasz jako projekt poboczny, zaczyna przynosić zyski.
Mając więcej umiejętności czy projektów w zanadrzu jesteś też bardziej elastyczny i łatwiej Ci zaadaptować się do sytuacji.
No i nie ryzykujesz, stawiając wszystko na inną kartę.
Dlatego jeśli kolejne poradnikowe posty wywołują w Tobie poczucie winy, że piszesz powieść albo rozwijasz swój własny biznes po godzinach, zamiast całkowicie się poświęcić jednemu zadaniu, odetchnij z ulgą. Możesz to spokojnie zlekceważyć.
Najwięksi przedsiębiorcy, tacy jak Elon Musk, Steve Jobs, Sam Walton czy Richard Branson, działają w kilku obszarach jednocześnie. Czy chcesz im powiedzieć, że są nieskuteczni?
O co chodzi z tym fetyszem jednego projektu? Vishen Lakhiani próbował odpowiedzieć na to pytanie, kiedy sam zajął się biznesem i ze zdumieniem spostrzegł, że wbrew powszechnej mantrze jest skuteczniejszy (i szczęśliwszy), kiedy pracuje nad kilkoma projektami jednocześnie. Jego zdaniem mylimy stan skupienia z tzw. stanem flow (który zdefiniował Mihaly Csikszentmihalyi):
Flow, czyli stan przepływu, to moment, kiedy jesteśmy w szale twórczym: pochłonięci przez zadanie, podekscytowani. To wtedy wpadamy na najlepsze pomysły i jesteśmy najbardziej twórczy. Chcemy dojść do tego momentu, jednak to grube uproszczenie myśleć, że wystarczy po prostu skupiać się jednej rzeczy cały czas.
Przedsiębiorca skupiony na jednym projekcie, zafiksowany na jednym problemie to mit: jednokierunkowość nie zwiększa Twojego twórczego potencjału ani skuteczności.
5. Multitasking obniża efektywność
Mit: Multitasking jest zły i nieproduktywny. Nigdy nie jesteś zdolny do pracy nad kilkoma zadaniami na raz: w istocie Twoja uwaga przeskakuje z przedmiotu na przedmiot, a nie jest skupiona na dwóch czy więcej obiektach na raz. Każde przesunięcie uwagi to dla mózgu wydatek energetyczny. Przeskakiwanie między zadaniami jest nieekonomiczne oraz generuje dodatkowy stres (Walter Kirn, American Psychological Association).
Czemu to nie działa? Jeśli jesteś pisarzem, łatwo Ci zrezygnować z multitaskingu. Jednak większość współczesnych zawodów wymaga dzielenia uwagi między klika zadań jednocześnie. Po prostu. Nasze działania są uzależnione od zadań innych członków zespołu, co oznacza, że dla optymalizacji pracy całej ekipy jest czasem wymagane, byś oderwał się ze swoich zadań i wykonał coś, czego potrzebują Twoi współpracownicy (bo oni bez tego nie ruszą).
Wiele osób deklaruje też, że działanie na kilku frontach daje im poczucie wzrostu energii oraz poprawia samopoczucie – bo więcej mogą osiągnąć (jak pisze Alyssa Gregory)
Momenty pracy w skupieniu są cenne i pewne typy zadań jej wymagają, jednak to nie jedyny tryb, w którym możesz być produktywny. Czasem typ zadania czy dobro całego zespołu skłania do podjęcia mniej skupionych trybów pracy.
6. Wyłącz rozpraszacze
Mit: Powiada się, że największym wrogiem Twojej produktywności jest to, co Cię rozprasza: media społecznościowe, newsy, blogi, powiadomienia; ciągłe bzyczenia, popupy czy wiadomości. Schowaj telefon, odłącz komputer od sieci, a najlepiej pracuj na kartce papieru w środku głuszy.
Założenie, że wszędzie dookoła na nasze produktywne skupienie czają się groźne rozpraszacze, to kolejny wielki mit.
Czemu to nie działa? Ponieważ nasz mózg potrzebuje rozproszeń – z jednej strony to dla niego momenty wytchnienia. Niestety, nie da się zastąpić oglądania obrazków głupich kotów czytaniem Heideggera. Mózg, zupełnie jak mięsień, po prostu musi na chwilę zająć się czymś nieangażującym. To dlatego wielu z oglądanych w sieci kotów w ogóle nie zapamiętujemy: nasz mózg wtedy odpoczywa, nie analizuje, nie zapisuje. Chce relaksu.
Po drugie, rozproszenie jest warunkiem kreatywności. Jak dowodzi Jonah Lehrer w książce Imagine, nasz mózg nie może stworzyć nic nowego, żywiąc się nieustannie tą samą, monotonną strawą (jak to jest w wypadku skupienia na jednym zadaniu przez kilka godzin). Rozproszenia pozwalają nam spojrzeć na sprawę pod innym kątem. Tak np. powstał kultowy slogan Nike’a („Just do it”): to w istocie ostatnie słowa, jakie wypowiedział przed egzekucją morderca Gary Gilmore. Czesem potrzebujesz nieoczekiwanych skojarzeń, które nie mogą się pojawić w stanie bez rozproszeń, zaś koncentracja może ograniczać wyobraźnię.
Koniec: nikt Ci nie pomoże, ale to nic nie szkodzi
Nie możemy Ci zostawić szybkiej, łatwej w konsumpcji listy hacków, dzięki którym Twoje życie się zmieni. Niestety: Twoja praca, twórczość i skuteczność są zbyt złożone, by załatwiło je kilka prostych rad. To Ty sam musisz znaleźć swój pomysł, testując różne rozwiązania i krytycznie podchodząc do kolejnych samozwańczych guru.
Fakt, że nie ma tu prostych, uniwersalnych rozwiązań, ma w sobie też coś wyzwalającego. Oznacza to, że być może to, co do tej pory uznawałeś za grzech przeciw produktywności (praca w piżamie? Multitasking?) wcale nie są ograniczeniem, ale Twoja własną drogą.
Czego sobie nie obiecywać na Nowy Rok
Dlatego na Nowy Rok nie obiecuj sobie: zacznę rano wstawać, będę pracował nad skupieniem, zacznę żyć jak z poradnika. Nie trzeba i nie warto. Raczej postaw na zrozumienie siebie i tego, co sprawia Ci radość; jak pracujesz i co dobrze współgra z Twoim temperamentem.