Rok 2013 jest często przedstawiany przez marketingowców jako rok Inbound Marketingu. Argumentem ma być brak możliwości dostosowania kampanii mailingowych czy reklam do konkretnego użytkownika. W efekcie mają rosnąć koszty, większość wiadomości ma wpadać w SPAM, a firma zyskiwać negatywny wizerunek nachalnego spamera. Jakkolwiek w przypadku klasycznych kampanii reklamowych czy mailingowych zarzuty te mają wiele wspólnego z prawdą, wątpliwość budzi teza, że remedium na te problemy jest właśnie Inbound Marketing.
Trudność z przebiciem się z komunikacją marketingową do klientów skłoniła specjalistów od marketingu do rozważenia innych dróg dotarcia do potencjalnych klientów.
Marketingowcy doszli do słusznego skądinąd wniosku logicznego, że skoro główną przyczyną niepowodzenia kampanii mailigowych jest trudność z trafieniem z treścią w potrzeby odbiorcy, należy przygotować treści dotyczące wszystkiego, wypromować je i poczekać, aż odbiorca sam wybierze spośród nich tą, która mu odpowiada. W powstałym w efekcie zestawie działań , nazwanym Inbound Marketing, zawarto tworzenie treści, czyli Content Marketing i narzędzia jej promowania, takie jak np. pozycjonowanie.
Inbound Marketing ma charakteryzować się znacznym obniżeniem kosztów, długofalowością oddziaływania ( raz napisane teksty są czytane po wielu miesiącach od ich stworzenia), wreszcie poprawą wizerunku firmy.
Problem jednak w tym, że poczynione założenia były w dużej mierze błędne. Outbound Marketing nie może być ignorowany z dwóch głównych powodów.
Nieprawdą jest, że nie da się dostosować kampanii mailingowych do konkretnego odbiorcy
Systemu automatyzujące marketing, a nawet w pewnym niewielkim stopniu również systemy do E-mail Marketingu czy CRM-y są w stanie segmentować klientów i wysyłać do nich różne wiadomości. Szczytowym osiągnięciem w tym zakresie są właśnie systemy Marketing Automation, potrafiące tworzyć bardzo personalne wiadomości, opierające się na rzeczywistych zainteresowaniach leadu, wykorzystujące wszystkie informacje o nim, również te z poprzednich kampanii mailingowych czy z systemu CRM . Dzięki temu nie musimy czekać, aż lead wybierze interesujące go treści – sami mu je dostarczamy.
Inbound jest oparty na pozycjonowaniu- zmiany algorytmów mogą zaprzepaścić cały zamysł marketigowców
Kolejną błędną tezą stawianą przez wyznawców ( bo powoli można już mówić właśnie o wyznawcach) Inbound Marketingu jest ta, że SEO i social media są lepszymi sposobami generowania leadów od kampanii Outbound Marketingu. Oczywiście, nie można pominąć pozycjonowania, firma bez obecności na facebooku dla dzisiejszych internautów nie istnieje w ogóle, ale oparcie się tylko na tych kanałach jest bardzo ryzykowne – zmiana algorytmu Google wyrzucająca naszą stronę z pierwszej dziesiątki może doprowadzić nas do punktu, w którym brakuje nam leadów. Wystarczy drobny kryzys na facebooku ( każda firma ma niezadowolonych klientów, a wiadomo, że tacy właśnie klienci są bardzo skłonni do dzielenia się swoim niezadowoleniem) i tracimy jedyne źródło leadów. Nawet najlepsze treści na blogu na niewiele się zdadzą gdy nikt ich nie przeczyta.
Dlatego nawet najlepsze z firm stosujących Inbound Marketing wspierają go działaniami outboundowymi, takimi jak mailingi czy reklamy PPC.
Inbound ma wiele zalet, ale bez wsparcia ze strony Outbound Marketingu ( szczególnie opartego na automatyzacji marketingu) jego możliwości pozostają w dużej mierze niewykorzystane. Dopiero kombinacja wartościowego contentu, obecności w social media i wyszukiwarkach oraz Outbound Marketingu może doprowadzić do synergii zwiększającej zyski przedsiębiorstwa.