Pamiętasz, jak chciałeś okazać szacunek komuś, kto Ci imponuje, i powiedziałeś do niego: „Stary, jesteś taki marketingowy?”. No właśnie. „Marketing” to nie brzmi dumnie. Kojarzy się z hipokryzją, chciwością i naciąganiem. Kiedy widzisz na jabłku naklejkę „100% natural vegan gluten free”, myślisz: „Czysty marketing!”. Kiedy słyszysz „chwyt marketingowy”, nie wyobrażasz sobie niczego szczególnie szlachetnego. To powszechna opinia: badanie Gallupa w Stanach wykazało, że reklama i marketing należą do branż obdarzanych najniższym zaufaniem.
Robimy rachunek sumienia! Wszyscy chcemy budować relacje z klientami, spełniać ich potrzeby i rozwiązywać problemy. To dlaczego z uporem maniaka robimy rzeczy, które doprowadzają odbiorców do szewskiej pasji?
7 grzechów email marketingu
1. Brak personalizacji: kto nie marzy o dostawaniu oferty przypadkowych produktów, których nie potrzebuje? Maile masowe to internetowe odpowiedniki gazetek reklamowych, wpychanych do skrzynek pocztowych wszystkim jak leci.
2. Pozorna personalizacja: występuje, kiedy wiesz, że trzeba personalizować, ale nie masz ochoty na drobiazgowe analizy preferencji i zachowań klienta, więc ślesz masowego maila, ale z imieniem użytkownika w temacie czy w treści, by stworzyć efekt osobistego traktowania.
3. Sztuczki: i traktowanie klienta jak idioty. Większość z nich dotyczy naciąganych tematów wiadomości czy CTA, wpisywania w temacie „Re:” czy „Fwd:”, by sugerować kontynuowanie uprzedniej rozmowy. To pewna droga do klasyfikowania Twojej poczty jako spamu.
4. Nadmiar: więcej, więcej maili! Przypomina to próbę wzięcia odbiorcy siłą z wykorzystaniem przewagi liczebnej. Ale marketing to nie wojna – nie postrzegaj klienta jako swojego przeciwnika, którego musisz „zdobyć” za pomocą tajemnych chwytów, ale jako rozmówcę, któremu możesz pomóc. Warto analizować, ile maili chciałby otrzymywać, dawać możliwość wybrania częstotliwości wysyłki i testować nowe rozwiązania.
5. Schowany opt-out: jeśli go nie znajdą, to się nie wypiszą, a dla Ciebie to więcej adresów w bazie. Wiesz, że to tak nie działa, prawda?
6. Same oferty. Marketing polega na starannym i niewzruszonym wpychaniu klientom ofert do gardeł. Nie baw się w edukowanie, dostarczanie wartości czy budowanie więzi: przecież oni mają tylko kupić. Tu znów traktujemy klienta przedmiotowo: jako prosty obiekt naszych działań, który redukujemy do jednej funkcji – kupowania.
7. Izolowanie emaili. Mając do dyspozycji wiele kanałów komunikacji, łatwo się pogubić w tym, co indywidualny użytkownik widzi w każdym z nich i czy to układa się w sensowną całość – o ile nie wykorzystujemy narzędzi klasy Marketing Automation. W związku z tym kampanie, które same w sobie wyglądają świetnie, dla konkretnego odbiorcy mogą wydawać się niezrozumiałe albo nachalne.
Naganne treści
8. Adresat? Abstrakcja! Kim jest Twój odbiorca? Wielu marketerów treści pisze na oślep, bazując na swoim wyczuciu i luźnych wyobrażeniach. Tymczasem mają zasoby do tego, by zbudować precyzyjny obraz swoich czytelników – wystarczy wykorzystać narzędzia takie jak Buyer Persona.
Tworzenie Buyer Persona jest proste! Pobierz darmowego ebooka
9. Bullshit. Czyli fantazjowanie w materiałach tak, by nasz produkt wydawał się wspanialszy. To bzdury, kłamstwa i naciąganie oraz wyświechtane frazy w stylu „Lider w swojej kategorii”, „Najwyższa jakość w najniższej cenie” czy „oszczędzasz czas i pieniądze”.
10. Brak jaj. Co się raz sprawdziło, to się sprawdza. To dlatego blogi firmowe są tak podobne do siebie, pełne wykrojonych jak od szablonu podobnych postów w podobnym stylu. Wyróżnić się – to wymaga odwagi (i podjęcia ryzyka).
11. Nuda. Zbyt długie teksty, składające się ze zbyt długich i zbyt skomplikowanych zdań. Polej to sosem z hermetycznego żargonu i voila! To ma być edukacja, nie przyjemność!
12. Stare treści. Twoje materiały się starzeją i dezaktualizują, dlatego potrzebują trochę odświeżenia od czasu do czasu. Przejrzyj ebooki i infografiki: czy nie domagają się poprawek? Niestety, nie wszystkie posty to evergreeny.
Występki w social media
13. Udawanie: wiele firm wpada w pułapkę „Musimy mieć Facebooka/ Twittera/ Instagram…”, a potem kopiuje popularne rozwiązania w danym medium. Facebook kocha koty – dajmy kota! Twitter kocha hasztagi? Nie szczędźmy hasztagów! Tymczasem początkiem aktywności w mediach społecznościowych jest znalezienie właściwej platformy dla Twojej firmy, miejsca, gdzie są Twoi klienci i gdzie możesz rozmawiać na temat swojej marki przebierania swojego biznesu za coś, czym nie jest.
14. Brak reakcji na feedback klientów. Kiedy widzisz negatywny komentarz, spanikuj i/albo go skasuj. Przecież nie ma nic bardziej odpychającego niż rozmowa z tymi wstrętnymi klientami, którzy cały czas czegoś chcą i mają nieustannie pretensje!
15. Brak regularności. Czasem marketerzy nie doceniają ilości czasu, jaki należy poświęcić na działalność w mediach społecznościowych i angażują się w kolejne platformy, przez co trudno potem przypilnować systematycznej aktywności we wszystkich z nich. Stąd okresy ciszy, po których następują fazy tweetowania co minutę.
Filozofia marketingu
16. Nie słuchasz. Wielu marketerów nie traktuje komunikacji jak rozmowy, ale widzą w niej monolog, który może być mniej lub bardziej atrakcyjny, ale nie angażuje obu stron. Owocuje to zarówno nieumiejętnością interpretowania sygnałów, jakie wysyłają klienci, jak i niechęcią do stosowania rozwiązań, które pozwalają usłyszeć ich głos (ankiety, live chat, formularze).
17. Przeszkadzanie. Marketing nie musi oznaczać bombardowania klienta komunikatami niezależnie od kontekstu, czyli od tego, co dana osoba w danym momencie robi. Czym innym jest atakowanie banerem użytkownika, kiedy jest zajęty nauką i odrywasz go od pracy, a czym innym komunikowanie oferty wtedy, kiedy odbiorca szuka danego produktu.
Doprowadzamy klientów do pasji nie traktując ich jak realnych osób: kiedy unikamy personalizacji albo stosujemy sztuczki, które urągają ich inteligencji. Mając do dyspozycji roziwązania takie jak analityka behawioralna, Buyer Persona czy automatyzacja marketingu możesz przestać uprzedmiotawiać klientów i zacząć z nimi naprawdę rozmawiać.
W ten sposób zmienisz też stereotypy na temat marketingu. Jak słusznie zauważa Brittany Huber, żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym: dużo kupujemy i lubimy dostawać informacje o nowych produktach. Marketing może być ważną i przyjemną częścią codzienności, a nie złem koniecznym. Jeśli tylko zadbasz o to, by odbiorcy poczuli się lepiej.
A które z nich denerwują Cię najbardziej?
A może masz własnego kandydata do tytułu „Najbardziej irytującej praktyki marketingowej”?